W najnowszym rankingu ATP Kamil Majchrzak jest sklasyfikowany na 106. miejscu. Mógłby tę lokatę nieznacznie poprawić, ale wiązałoby to się z podróżami na challengery do Włochy, Portugalii czy krajów Ameryki Południowej. - Pewnie gdyby był sens, to mógłbym ciągnąć grę dalej, bo rywalizowałem przez trzy miesiące i nie mam za sobą ogromnej ilości spotkań. Nie jestem znów aż tak zmęczony, ale w obecnej sytuacji nie ma sensu kontynuować gry. Złapię więc trochę luzu, by znów zacząć pracować i zawojować kolejny rok – mówi Kamil Majchrzak, który w klinice Rehasport przeszedł kompleksowe badania obejmujące: badania laboratoryjne, analizę strukturalną składu ciała, test psychologiczny oraz profesjonalny trening mózgu EEG-Biofeedback (przed i po wysiłku), określenie progów mleczanowych, pełną Biomechaniczną Ocenę Funkcjonalną, a także zestaw testów przy wykorzystaniu fotokomórek. W badaniach udział wzięli specjaliści z Rehasport: fizjoterapeuci Krzysztof Nawrocki i Paweł Cisowski, psycholog Elżbieta Garbarek, fizjolog dr Jakub Kryściak oraz lekarz PZT Jakub Stefaniak.
Rozmowa z Kamilem Majchrzakiem
Występem w Bratysławie zakończył pan chyba najdziwniejszy sezon w swojej karierze. Jak pan ocenia te kilka miesięcy?
Kamil Majchrzak: - Cały rok był trudny, bo ominąłem jego początek z powodu kontuzji. Dla mnie granie zaczęło się dopiero w sierpniu, a nawet pod koniec sierpnia. W sumie mam za sobą trzy miesiące w turniejach. Były tu momenty, z których mogłem wyciągnąć więcej, ale najbardziej satysfakcjonuje mnie to, że jestem zdrowy. Nie tylko z powodu wirusa, ale także ogromnych styczniowych problemów. Cieszę się, że mam już to za sobą i mogę się z powrotem rozwijać. Wygrałem jeden turniej, największy w swojej karierze, mogę z niego wyciągnąć wiele plusów. Teraz czas na odpoczynek i przygotowania do kolejnego sezonu, w którym chcę już w rankingu trochę mocniej zaatakować rywali.
Czuje pan niedosyt, że nie udało się zakończyć roku w czołowej setce? Czy może jednak ta wygrana w Prościejowie dała tyle satysfakcji, że obecny ranking schodzi na dalszy plan?
- Wolałbym skończyć rok w setce, bo to by mi dawało stuprocentowy udział w Australian Open. A tak to będę musiał czekać do samego końca, czy dostanę się bez eliminacji czy jednak będę musiał się przez nie przebijać. Jest jak jest, system rankingowy został zaadaptowany do panującej sytuacji na świecie, trudniej się zdobywa kolejne pozycje. Mimo że po restarcie rozgrywek ugrałem 200 punktów, to nie dały mi one możliwości przesunięcia się w rankingu. Są trudności, ja je akceptuję i będę dalej próbował od początku budować ranking oraz czekać na powrót do pełnej normalności. Dopiero wtedy zacznie się cała zabawa.
Jest pan osobą, która stawia sobie kolejne cele, by np. być w TOP-50 w rankingu ATP, czy woli pan patrzeć w przyszłość przez pryzmat kolejnego turnieju?
- Właśnie na 2020 rok miałem taki plan, by skończyć go w TOP-50 i dostać się na igrzyska olimpijskie. Jedno i drugie z wiadomych pandemicznych względów było niemożliwe, więc przeniosłem te cele na kolejny rok. Wierzę, że uda mi się je zrealizować.
Za wiele czasu pan nie ma, by zbudować taki ranking, który da olimpijską kwalifikację...
- No nie ma dużo czasu, a jeśli w ogóle odbędzie się Australian Open, to już w połowie grudnia będzie trzeba tam lecieć. Będę chciał wynieść z tego wszystkiego jak najwięcej, przygotuję się najlepiej jak tylko potrafię. Chciałbym od samego początku być gotowy do rywalizacji na najwyższym poziomie.
Jak będą wyglądały te najbliższe przygotowania?
- Dopinam właśnie plany, chodzi tu o miejsce i trenera, z którym będę się przygotowywał. Planuję się przygotowywać nie w Polsce, a w innym miejscu, gdzie będę miał silniejszych partnerów. Nie są to jednak plany określone w stu procentach.
Co te dzisiejsze, całodniowe badania w klinice Rehasport, mają panu dać?
- Pokażą mój stan fizyczny i wskażą kolejne obszary, nad którymi powinniśmy się pochylić i popracować. To będzie jakby obraz mojego przygotowania, pozwoli mnie oraz trenerowi przygotowania fizycznego dobrać odpowiednie zajęcia.
Rozmawiał Andrzej Grupa